Nie ma wątpliwości. Każda walka braci Kliczko to wielkie wydarzenie, które obecnie nie jest już odbierane wyłącznie w aspekcie sportowym. To wielkie show, którego głównym punktem jest walka jednego z braci. – Czy Alex Leapai będzie tym, który zawiesi "Władkowi" poprzeczkę wysoko? Delikatnie mówiąc – śmiem wątpić... – pisze Sebastian Szczęsny, dziennikarz TVP Sport. Początek transmisji gali w Oberhausen od 20:45 w TVP Sport HD i SPORT.TVP.PL!
Jako że w ostatnim czasie Witalij ma głowę ma zaprzątniętą sprawami politycznymi i ze zrozumiałych względów nie ma czasu na czynne uprawianie pięściarstwa (niemniej pojawi się w narożniku Władimira), to obrona tytułów mistrzowskich spoczywa teraz wyłącznie na barkach "Władka".
Młodszy z Kliczków, niepokonany od 10 lat, stanie do swojej 65 zawodowej walki w karierze. Będzie to 16 obrona pasów od 22 kwietnia 2006 roku kiedy to pokonując Chrisa Byrda sięgnął po tytuł IBF. Tak na marginesie Byrd miał chyba strasznego pecha do młodszego z Kliczków, bowiem w 2000 roku to właśnie Władimir odebrał mu pas federacji WBO.
Ale skoncentrujmy się na współczesności. W sobotę w niemieckim Oberhausen do obrony, bądź też patrząc z innego narożnika, do zdobycia będą 4 pasy mistrzowskie – IBF, WBO, WBA i nieco mniej prestiżowy IBO.
Ostatni pojedynek Kliczki to jednogłośne zwycięstwo na punkty z Aleksandrem Powietkinem. Mówiono że popularny "Sasza" to jeden z nielicznych, który może stawić czoła Władimirowi. Rzeczywistość okazała się dla Rosjanina niezwykle brutalna. Trzeba mu jednak oddać, że pokazał charakter – wytrwał 12 rund mimo, że w sumie cztery razy leżał na deskach. Powietkin, wcześniej Francesco Pianeta, nasz Mariusz Wach, który również przegrał na punkty, Tony Thompson. Nikt nie był w stanie zagrozić Kliczce. Ukrainiec wygrywał przed czasem, albo miażdżącą przewagą na punkty. Czy Alex Leapai będzie tym, który zawiesi "Władkowi" poprzeczkę wysoko? Delikatnie mówiąc – śmiem wątpić...
Kliczko to murowany faworyt. Bukmacherzy za każde postawione na mistrza 1 euro w przypadku jego zwycięstwa wypłacą zaledwie 1 euro i... 3 eurocenty. 1 Euro postawione na Leapai'ego, w momencie wygranej Australijczyka da już zysk 10 euro. 3 lata młodszy i 15 cm niższy Leapai może pochwalić się rekordem 30 zwycięstw w 37 stoczonych walkach. Prawo starcia z Kliczką dała mu ostatnia wygrana, w najtrudniejszym chyba pojedynku w karierze, z niepokonanym do tamtego momentu Denisem Bojcowem. W 2012 roku Leapai przegrał przed czasem w dziewiątej rundzie z innym wartym wymienia rywalem, Kevinem Johnsonem. Do tego jednak czasu u wszystkich sędziów Australijczyk z Samoa prowadził na punkty.
Później nokautował Matta Hicksa, Joe Lloyda, czy na trzy miesiące przed walką z Bojcowem, Felipe Romero. Powiedzmy szczerze, nie są to nazwiska gigantów wagi ciężkiej i dlatego chyba nikogo nie dziwi zachowanie Shannona Briggsa. Amerykanin najpierw wparował na trening Władimira Kliczki, a później zakłócił konferencję prasową przed walką kwestionując umiejętności Leapaia i w niewybrednych słowach namawiał Ukraińca, by ten zmierzył się z nim, prawdziwym pięściarzem, a nie australijskim "kelnerem".
Jedno jest pewne. Leapai staje przed życiową szansą, jak czternastu jego poprzedników. Czy podzieli ich los? W boksie owszem zdarzają się niespodzianki i np. sam Mike Tyson może coś na ten temat powiedzieć wspominając swoją wizytę w Japonii w 1990 roku.
Czy spodziewam się nokautu już w pierwszej rudzie? Nie. Kliczko to mistrz, nie tylko boksu, ale i marketingu sportowego. Im dłużej trwa show, tym więcej pieniędzy można zarobić, a o to przecież wszystkim – może poza kibicami – w tym całym widowisku chodzi.